Tidal: Boski dźwięk, koszmarny interfejs?

Od swojego zaistnienia, platforma Tidal zdobyła uznanie przede wszystkim za jedną cechę (oczywiście, poza zaangażowaniem Jay-Z) – za bezkompromisową jakość dźwięku przesyłanego strumieniowo. Jednak, aby utrzymać konkurencyjność w obliczu rosnących ofert HiFi ze strony innych serwisów streamingowych, interfejs Tidala musi ewoluować w kierunku większej intuicyjności. Niniejszy artykuł dogłębnie analizuje różne aspekty Tidala, z naciskiem na jego nieprzeciętną jakość audio, ale także na problemy związane z interfejsem, które mogą zniechęcać potencjalnych i obecnych użytkowników. Tekst ten będzie wartościowy dla wszystkich, którzy szukają szczegółowych informacji o tej usłudze strumieniowej.

Co Cenię w Tidal

Jakość dźwięku oferowana przez Tidal jest naprawdę wyjątkowa, szczególnie w ramach najdroższego abonamentu Max, który umożliwia odtwarzanie plików audio w rozdzielczości do 24 bitów. Przez długie lata moim preferowanym sposobem słuchania muzyki w podróży był iPod wypełniony plikami WAV (większymi, lecz o wyższej jakości) z moich płyt CD. To, co traciłem na pojemności pamięci, było z nawiązką rekompensowane przez jakość (16 bit, 44,1 kHz, czyli ekwiwalent poziomu High w Tidal).

Jako zapalony kolekcjoner płyt winylowych i miłośnik analogowego brzmienia, staram się doświadczać muzyki w formacie najbliższym oryginału. Kiedy w końcu zrezygnowałem z iPoda na rzecz streamingu, wybór Tidala był oczywisty. A wówczas nawet nie oferował on jeszcze swojego najwyższego planu!

Począwszy od zremasterowanych wersji nagrań analogowych, aż po perfekcyjnie wyprodukowane nowości (zazwyczaj dostępne jako pliki FLAC), Tidal od zawsze był synonimem wysokiej jakości, szczególnie jeśli chodzi o dźwięk.

Niedociągnięcia Interfejsu Tidala Hamują Rozwój Usługi

Odsłuchiwanie utworów na Tidal dostarcza magicznych wrażeń, gdzie pewne detale, znane setki razy, nabierają nowego życia, jakby słuchało się ich po raz pierwszy. Daje mi to niezliczone godziny świadomego, satysfakcjonującego kontaktu z muzyką. Jednak interakcja z Tidala, niestety, nie jest tak płynna.

Od niejasnego narzędzia wyszukiwania, po nieprzewidywalny system sortowania pobranych plików, interfejs Tidala stanowi poważny problem. Wraz ze wzrostem dostępności streamingu HiFi, brak intuicyjnych rozwiązań w Tidalu może zadecydować o jego przyszłości.

Ułomne Narzędzie Wyszukiwania

Jednym z najbardziej frustrujących aspektów Tidala jest jego wyszukiwarka. Zespoły noszące tę samą nazwę są często grupowane pod jednym wpisem, co bardzo utrudnia poszukiwania nowym słuchaczom.

Weźmy na przykład projekt Roar. O indierockowym muzyku, Owenie Richardzie Evansie, dowiedziałem się dzięki jego świetnemu albumowi „Knives for Aries” i od razu zapragnąłem poznać całą jego twórczość. Sytuacja skomplikowała się, gdy trafiłem na album „Handful of Songs”.

Po uświadomieniu sobie, że to zupełnie inny artysta, nie wiedziałem, jak dalej przeszukiwać zasoby. Próby przesłuchania kilku najnowszych utworów tylko spotęgowały moje zdezorientowanie. Szybko stało się jasne, że pod tym hasłem kryje się więcej niż dwóch wykonawców. Single to przypadkowa składanka z muzyki elektronicznej.

Szybkie wyszukiwanie w Google pozwoliło mi zidentyfikować albumy poszukiwanego artysty; jest to jednak zbędna przeszkoda w procesie odkrywania muzyki. Co więcej, niektórzy artyści są rozdzielani na dwa odrębne wpisy, pozostawiając dwa niekompletne katalogi, które należy sprawdzać osobno.

Ponadto, niektóre albumy, mimo że są dostępne, nie pojawiają się w dyskografii artysty i trzeba ich wyszukiwać indywidualnie. Nie wspominając o natłoku koncertów oznaczonych jako albumy studyjne i odwrotnie, kompilacje.

Kolejnym problemem jest brak widocznych tytułów utworów z koncertu zespołu Grateful Dead z 1978 roku. Jeśli uzbroimy się w cierpliwość i zaczekamy, aż tytuł przewinie się podczas odtwarzania danego utworu, możemy go rozpoznać. Jednak prowadzące „Live at Cameron Indoor Stadium” pojawia się powtórzone w nawiasach po tytule utworu. Chciałbym wiedzieć, czy na pewno zaczynają od utworu Jack Straw.

Nieintuicyjne i Niezmienne Sortowanie Pobrań

Aplikacja Tidal oferuje możliwość pobierania utworów do trybu offline, jednak tu również pojawiają się problemy. W przeciwieństwie do Spotify, utwory nie mogą być pobierane pojedynczo, tylko w ramach playlisty. Albumy można pobrać w całości lub wcale. Nawet po pobraniu pliki często się nie ładują.

Po ostatniej, dużej aktualizacji aplikacji na iOS, (która nie pozwala wybrać sortowania pobranych albumów) pobrane albumy są uporządkowane według daty ostatniego otwarcia, bez żadnej możliwości zmiany ustawień. Jest to o tyle mylące, że albumy zmieniają położenie, co uniemożliwia zapamiętanie ich lokalizacji.

Wcześniej Tidal sortował albumy według daty dodania, co przynajmniej pozwalało mi odnaleźć konkretne tytuły. Trzeba też wspomnieć, że w aplikacji na iOS nie ma możliwości przeszukiwania pobranych albumów.

Częste Zawieszanie Się

Chociaż nie korzystam z Spotify tak często, uważam go za o wiele bardziej niezawodną usługę. Tidal zawiesza się wielokrotnie w ciągu miesiąca, bez wyraźnej przyczyny. Zazwyczaj po ponownym uruchomieniu działa poprawnie, jednak częstotliwość występowania tego problemu jest irytująca.

Ponadto, niektórzy artyści lub albumy są często „niedostępni”, czasami przez kilka dni, mimo że nie zmieniają się warunki licencyjne i te same albumy są dostępne w innych miejscach.

Podsumowując, nadal jestem fanem Tidala. Jego jakość dźwięku jest nieporównywalna, a ekskluzywne materiały stanowią dodatkową wartość. Jednak w obliczu rosnącej konkurencji w segmencie HiFi, problemy z interfejsem Tidal stają się coraz bardziej istotne. Kiedyś oferujący unikalne wrażenia słuchowe, Tidal musi stawić czoła coraz silniejszej konkurencji, zwłaszcza gdy szeroko omawiana opcja HiFi od Spotify w końcu stanie się dostępna.